Listy do Pana Boga

Znalazłeś

 

Zachwycił cię jej blask

Nie chciałeś już nic więcej

Ale wszystko inne było

Nabrało nawet kolorów

Jakby czerpało z blasku perły

Perła była jak ocean

Kiedy przykładałeś ją do ucha

Jak w morskiej muszli

-Słyszałeś szept wszystkich kwiatów

Kiedy patrzałeś w głębię perły

Mogłeś jak w książce

Przekładać jej kolejne strony

A najpiękniejsze bajki z dzieciństwa

Stały się na nowo żywe

Maj 2017 A.D.

 

Szukasz

Zachwycił cię poranek

Jeszcze zima, jakby już wiosna

Tak jeszcze mało jej śladów

Ale czujesz ją, gdzieś jest, wiesz

Jeszcze nie ucichły zimne wody

Ale łódź jest gotowa do drogi

Wystarczy tylko przynieść wiosło

Zaczekać aż toń się wygładzi

Gdzieś w głębi czeka perła

Już wypływałeś po nią

Zabrakło jednego oddechu

Lecz w sercu utrwala się obraz

Bo kto szuka i tęskni

To jakby już znalazł

Maj 2017r. A.D.

 

Nie wiesz

Nie wiesz, że są takie perły

Dlatego ich nie znajdujesz

Te perły są łzami radości

Żywicą całego światła i ciepła

 

Czy po nas choćby potop?

Rzucony niedopałek rani

Ta pszczoła już nie poleci

A jest jeszcze tyle kwiatów

 

Czy widzisz jak kwitną drzewa

Lubisz zjadać ich owoce

I mówisz, że kochasz życie

A może je tylko zjadasz, przeżuwasz

 

Nie wiesz, że  patrzysz na gwiazdy

Których już dawno nie ma

Ale wiesz, że liczy się tylko miłość

I, że nie jest to miłość własna

Maj 2017 r. A.D.

 

Święta

Nie lubię przedświątecznego zgiełku
Wielkich koszy w supermarketach
Dziwnych kwadratowych choinek
Obwieszonych zimnymi światłami
I stających już od jesieni
Nie chcę Gwiazdki już na początku grudnia Ta prawdziwa przyjdzie o normalnym czasie Zaprowadzi do prawdziwej stajenki Nie na każdym stole jest światełko Dwanaście potraw zasłania opłatek Życzeń tak wiele, że już ich nie słychać Brak miejsca na puste miejsce Tylko dzieci cieszą się jak dzieci Jedno składa rączki do kolędy Dobrze jest śpiewać kolędy Dobrze jest wsłuchać się w Słowo To, które stało się Ciałem Są Święta.

26.12.2014 A.D.

Twarz

Jest twarz pokerzysty
Są twarze wykute z kamienia
Są wesołkowate twarze klaunów,
Są też nijakie, rozmyte deszczem
Ktoś nie ma twarzy

Może ją stracił
Ma w szufladzie siedem masek
I co dzień nakłada inną

Która twarz jest prawdziwa
Co jest w ogóle prawdą?
Nie wiedział nawet Rzymianin
Choć Prawda stała przed nim

Zabrakło odrobiny wiary
Odwagi prostej kobiety
A mógł twarz zachować
Jak Weronika na chuście.

23.03.2017 r. A.D.

                          Betlejem
Prowadziła ich gwiazda
Szukali króla Nowonarodzonego
Znaleźli nawet pałac
Ale tam Go nie znali
Znali tylko cesarza
Szli dalej za gwiazdą
Aż gwiazda stanęła
              Ach mędrcy ze wschodu
Czy nie darmo zdarliście buty
Czy tu narodził się król żydowski
W najmniejszym z miast judzkich
Wśród pasterzy narodził się Pasterz
             A gdybyście wtedy wiedzieli,
Że zostawi stado ulizanych owiec
I pójdzie szukać jednej czarnej
Czy złożylibyście Mu dary
A gdybyście wtedy wiedzieli
Że korona Jego będzie tylko z ciernia
Czy złożylibyście Mu pokłon
           Ach magowie ze wschodu
Tego nie powiedziały wam gwiazdy
Ale widzieliście Dziecię
I nie zdradziliście Go przed Herodem

Andrzej D 29XII 2016 r.

Przemień

Zamień zimny, nocny księżyc

    W ciepłe słońce

Guz na gałęzi drzewa, przemień

       W zielony liść

Zmień szarą poczwarkę

       W pięknego motyla

A suchy badyl na łące

        W kwiat kolorowy

Burzową, ciemną chmurę

       W jasną tęczę przemień

A leniwe krople deszczu

       W strumień czystej wody

Płochliwy wróbel niech będzie

      Jak orzeł przedni

A brzydkie kaczątko ubierz

      W dumnego łabędzia

Przemień serca chłodne

      W te najgorętsze

A chleb i wino dla nas

      W to co Najświętsze

Andrzej Dybikowski 20.11.2016r.

Niedziela  Chrystusa Króla

Zielone jak krew

                                      „Polska, tragiczny kraj,

                                      który strzela do wroga diamentami”

Liście umierają na kolory

Spadają purpurowe, brązowe

Te liście nie mają snów

Są zmielonym ziarnem

                                        Zielone liście krzyczą w bólu

                                       Jak miażdżone diamenty

                                            Bo pruska stal twarda

                                            Chełmy twarde, jak serca pod nimi

                                             Pięta obkuta blachą

                                            Więc jak strzelać?

Zbyt wiele butów

Liście wdeptane w piach

Diamenty wdeptane w asfalt

                                                Coraz więcej brzozowych krzyży

                                                Rosną jak pszenica

                                               Jak łany pszenicy

                                               Bo  gleba żyzna

Ale plon nie będzie tutaj

Diamenty świecące w gwiazdach

Nie zgasły, choć żyły  w rozbłysku

Będą żyły zawsze

Rosną nowe, zielone liście.

2016 A.D.

Skrzydła

 

Otrzymałeś skrzydła, czy latasz?

A może wcale o tym nie wiesz

Może wolisz wygodny fotel

W odwiecznej walce pokory z pychą

Jest jeszcze gnuśność

To może nawet jeszcze gorsze

Gnuśność  jak letniość zostanie wypluta

Może nawet nie próbujesz latać

Bo fotel przyrasta do pleców

A wystarczy się wznieść

Łąka jest przecież także twoja

Kolorowe kwiaty są także twoje

 życie tutaj to tylko chwila

„Jedna noc w niewygodnej gospodzie”

Z góry lepiej widać

Nie musi to być aż Góra Karmel.

                       Andrzej Dybikowski 15.05.2016

Dziękuję, Wyczekuję

Tęsknię za Tobą Panie

Jak dziecko za uśmiechem matki

Czekam na Ciebie Panie

Jak laka na majowy deszcz

Przychodzę do Ciebie Panie

Z otwartym sercem i otwartą dłonią

Nie patrząc nawet co  do niej wkładasz

Bo wiem na pewno

Że wszystko jest dobre, nawet cierpienie

Dziękuję Ci Jezu za to ,że jestem

Za wszystko co mam i czego nie mam

Że widzę jak dzień się spać kładzie

I jak noc budzi się z marzeń

Za to, ze Ty jesteś i mnie umacniasz

Abym każdego dnia nie bał się zdarzeń

                                              Andrzej Dybikowski 20.05.2016

Gdzie rana

Życie nie jest lekkie

Ale są dni ciężkie bardziej

Kiedy każdy komar chce cię ugryźć

Głośny śmiech staje się rykiem odrzutowca

Kiedy wróble na ciebie krzyczą

Kiedy boli co drugi oddech

I boli nawet jedzenie

Kiedy sen nie jest odpoczynkiem

Bo przecież trzeba się obudzić

 I tylko pies liże co popadnie

Bo nie wie gdzie rana

                       Andrzej Dybikowski 29.05.2016

Horyzont

Spala mnie ból tęsknoty

Spala mnie ból ograniczeń

Ręce za krótkie, aby dosięgnąć

Nogi zbyt wolne, aby biec

                              Dolina jest ciemna i mroczna

                              Horyzont wciąż szybszy od wzroku

                             I tylko jeden uśmiech dziecka

                             Jest zdolny rozświetlić świat

A wiec dlaczego się lękasz

Weź dziecko za rękę jak kaganek

Weź trochę jego beztroski

Weź trochę jego ufności

                         Dziecko trzyma  cię mocno za rękę

                         Stąd jego radość i ufność

                        Liczy na ciebie, więc jest beztroskie

                        A przecież ty też masz Ojca

                                            Andrzej Dybikowski 07.06.2016

 

Uprawa

Ks. Andrzejowi

Dostałeś pole, zaorałeś, posiałeś

Deszcz nie zawsze padał w porę

Chociaż chmury często zakrywały słońce

Rolnik mało śpi, kiedy w polu rośnie.

                                         Ból uprawy jest zawsze dotkliwy

                                        Czasami zaboli nawet pole

                                       Kiedy pług zazgrzyta o kamień

                                       Albo wyrwie korzeń jak spróchniały ząb

                                      Na drugi rok będzie łatwiej orać

Spora już góra kamieni na miedzy

Ale i snopków z pełnym kłosem ziarnem

                                            Przeszedłeś już dwie mile, oddałeś tunikę

                                            Ale trzeba iść dalej, może oddać płaszcz.

Czerwiec to jeszcze nie czas zbiorów

Chociaż czereśnie już dawno dojrzały

Bociany klaszczą radośnie dziobami

Na koniec lata odleci ich więcej.

13.06.2016   A.D.

Bóg jest poetą

Ani N. –animatorce

Dajesz się objąć małym dłoniom

Czystym dłoniom  dziecka

A nie obejmie Cię żaden rozum

Nawet największy komputer

Nikt Cię nie widział

A przecież Jesteś we wszystkim

 

Rosa- zapalona blaskiem poranka

Wszystkie odcienie zieleni

Biały chleb z pełnych ziaren

I czerwona kropla serca

Wzajemne przenikanie życia.

 

Ktoś Cię dzisiaj zrodził

A przecież byłeś zawsze

zapach siana i ból  koszenia

i radość śmierci -  Jesteś

              Andrzej Dybikowski       Bańska Wyżna 08.07.2016

Gwiezdność
Moja mała łódeczka życia
Chyboce się, drży na toni
Jakże potrzeba dowodu istnienia
Dotknięcia wiatru, małego żagla

Moja łódka nie jest już z papieru
Ale jakże przepastna jest toń
Jak płynąć, aby czuć, że frunę
Niebieskość, zieleń, gwiezdność.

Dotykam rękoma jakby mgły
Ale czuję kształt , jakby ciało
Coś nazwane, jak twarz matki
Zaciskam oczy, mocno, prawie widzę

Tak trwać, w niewidzeniu
Oczy otwarte gdzieś głębiej
Śnić w tej toni, płynąć
Niebieskość, zieleń, gwiezdność.
11.07.2016 Andrzej Dybikowski

Śnieg

Pierwszy śnieg jest zawsze ciepły
Miliony iskrzących płatków
Podobno nie ma dwóch identycznych
Jak gwiazdy

Jaki zapach ma śnieg
Jaki kolor ma śnieg
Jest biały - jak śnieg

A pachnie? Czy gwiazdami?
A może choinką
A może świątecznym opłatkiem,
Które pachnie chlebem
Wiem- i śnieg i opłatek
Zawsze pachną niebem

Grudzień 2015             A.D.

Oczekiwanie
Na Odwieczne Słowo
Na Odwieczną Miłość
Piąty wymiar
Najcenniejsze jest to, czego nie widać
Ale Jest - serce nie kłamie
Czekanie nie jest tęsknotą
Czekać można na rosół,
Który jeszcze żona przyprawia
Oczekiwać
Jak pszczoła na wiosenny kwiat
Zrzucić z siebie zbędne ubrania
Pozwolić się opalić Słońcu Miłosierdzia
Opalenizną mocną
Widoczną dla innych
Wyczekiwać
Jak dziecko na powracającą matkę
Rozpoznać znajome kroki na schodach
Otworzyć drzwi
Jeszcze zanim Ktoś zapuka.
13.12.2015 Andrzej Dybikowski

Matko moja

(Maj 2015 Andrzej Dybikowski)

Oglądam wystawę
Tyle wizerunków w jednym miejscu
Tyle twarzy
Tyle matek Jednego Syna
Jedna Matka wszystkich ludzi
W godzinę przemierzam Polskę
Wspomnienia, westchnienia
Klękali przed Tobą królowie
Płakali prości Ludzie
Tyle tytułów
Tyle przymiotów
To wszystko za mało
Stoję przed Królową Tatr
Mocna,
Jak góry
Jak górale
Władna namaścić Papieża
Wspomnieniem szukam Innej
Nie koronowanej
Matko Litościwa
Z maleńkiej podhalańskiej wioski
Matko moja
Nauczyłaś mówić trzyletnie dziecko
Uczysz modlitwy
Trzymasz za rękę
Osłaniasz
Pozwalasz wołać w Litanii
Matko Miłosierdzia,
Módl się za nami!

Dziękuję

Dziękuję Ci Panie Jezu
za każdego księdza
Tego w sutannie czarnej
I tego w habicie brązowym
Tego w sutannie czerwonej
I tego w habicie białym
Za tego grubego
I tego chudego
Dziękuję Ci Panie Jezu
Że pokazałeś jak widzieć kapłaństwo
Tam
Na górze Tabor
Apostołom
Zalęknionym i zadziwionym
Jak ksiądz – poeta
Który przed własnym kapłaństwem klękał
Andrzej Dybikowski

Jak łatwo

Jak łatwo potępić grzech z grzesznikiem

Gładkie oparcia ławek

Gładkie słowa, gładkie myśli

Tak miło

A może lepiej jak boli

Jak uwierają ciasne buty

Może wcale nie odszedłem usprawiedliwiony

Może tylko pocieszony

I to przez siebie

Gorący płatek śniegu

Nim osiadł na ubraniu

Już stał się kroplą

Ciasny tramwaj

Ktoś otarł, ktoś starł

Już suchość, już uschłość

Jak łatwo

A. D. 29.03.2014

 

Dla wnuczka Aleksandra

Znaczek

Dziecko napisało List do Pana Boga

Wszystkie panie w okienkach

bardzo miłe

Ale żadna nie wie

Jaki potrzebny znaczek

Mały Oluś dopisał

Panie Jezu

Przyślij mi znaczek do Ciebie

A najlepiej zadzwoń na pocztę

Pisane wczesną wiosną 2014 Andrzej Dybikowski

 

Żart Pana Boga

Spotkałem Pana Boga

I nie powiedziałem Mu dzień dobry

Miałem już brodę

A On był jeszcze młody

Wczoraj też Go widziałem

Chyba gdzieś blisko mieszka

Z daleka

Moja broda była już siwa

A On nic się nie zmienił

I znów nie powiedziałem

Dzisiaj do mnie mrugnął

Zatrzymałem się na chodniku

I nagle zrozumiałem

Że Miłość jest zawsze młoda

I uklęknąłem